Czy ja robię renowację?. Raczej nie. Renowacja, to profesjonalne przywrócenie pierwotnego wyglądu mebla. Nakładanie politury (czego nigdy nie robiłam), sztukowanie nóżek czy blatów.W takim razie co ja robię? Prędzej
odnawiam, a raczej odpicowywuję według własnego ''WIDZI MI SIĘ''. I tak też postąpiłam z tym krzesłem. Panie i panowie przedstawiam Wam SKOCZKA.
Kultowe krzesło Skoczek projektu Juliusza Kędziorka, zaprojektowane w 1964 roku dla uczczenia sukcesów polskich skoczków narciarskich. Sygnowane pierwotnie jako GFM-57, później stało się typem 200-203.
Produkowane masowo w latach 60-70 przez Zamojskie Fabryki Mebli. Tyle z historii o tym pięknym mebelku, bo chcę Wam pokazać jak odpicowałam mojego Skoczka.
Miałam dużo szczęścia, bo trafił mi się egzemplarz w stanie prawie idealnym, opowiem Wam po kolei jak to było. Mój Skoczek był bardzo brudny, ale tapicerkę miał oryginalną i do tego w super stanie. Postanowiłam więc ją uratować. W tym celu musiałam obedrzeć jegomościa ze skóry i wyprać mu ubranko.
Jak już oskórowałam kolesia, wyszło na jaw to czego się spodziewałam. Wysypała się sproszkowana od starości i pierdzenia gąbka. Tak więc resztę operacji wykonałam w wannie.
Zdarłam ostrą szczotką gąbkę z formatki i oparcia. Gąbka w proszku schodziła idealnie, przy czym zdążyłam się parę razy zaciągnąc 50-letnimi bąkami, bo oczywiście robiłam to bez maski. Tak wyglądała formatka i oparcie po oczyszczeniu.
Zachowałam też oryginalną sygnaturę, tak to się chyba profesjonalnie nazywa:)
Następnie przyszła pora na pranie materiału obiciowego. Nie pamiętam już ile razy prałam i płukałam, ale chyba po jakimś 20 razie woda zaczęła się przejaśniać i ukazał się pierwotny kolor tapicerki.
Później wycięłam i nakleiłam nową gąbkę.
Mąż miał w piwnicy i nie musiałam kupować. Kocham tą naszą piwnicę:)
Pozostało tylko nabicie czyściutkiego materiału i skręcenie w całość krzesła. Jeśli chodzi o tapicerowanie, to nie wiem jak robią to profesjonalni tapicerzy, ponieważ w pojedynkę nie da się porządnie naciągnąć tkaniny. Także musiałam wykorzystać małżonka. Ja naciągałam on władał takerem.
Efekt finalny przedstawia się tak. Drewnianego szkieletu nie ruszałam, chciałam zachować oryginalny lakier. Z drobnymi ryskami i przetarciami, które nadaja mu tylko uroku, świadcząc o jego wieku i szlachetności.
I jak Wam się podoba? Bo ja jestem zachwycona i wędruję z nim po całym mieszkaniu. To do sypialni , to za chwilę do livingu. Wszędzie chciałabym go miec;)
Ale się rozpisałam, jak nigdy chyba wcześniej. Kto dotrwał do końca ten mistrz:) Pozdrawiam kochani
.
Do następnego .
15 komentarzy
Super :D Uwielbiam te krzesła, mam ich 6 i nikomu nie oddam ;))) Nie tylko świetnie wyglądają, ale i są ,,przewygodne,, :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness <3
Ślicznie!
OdpowiedzUsuń<3
I szacunek, że Skoczek pozostał Skoczkiem, odmłodziłaś go ;)
Nie ujęłabym tego lepiej.
UsuńŚwietnie odnowiłaś skoczka.:) Ja też lubię dawne klimaty.
OdpowiedzUsuńPiękne krzesło z historią.
OdpowiedzUsuńszacun, że uratowałaś tą starą tapicerkę, to jest właśnie profesjonalna renowacja, bo odtworzyłaś dokładnie oryginał, pięknie wygląda ten musztardowy kolor, jednak co pierwowzór to pierwowzór! no i ty w jego sąsiedztwie promieniejesz :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda to krzesełko z taką historią. Śrubeczki są mi znajome bo wiekowe krzesła ( pewnie z tej samej epoki :-)) mojej mamy takie mają.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚrubunek jest oryginalny;)
UsuńPamiętam te krzesła, kiedyś były bardzo popularne. Dziś to rarytasy.
OdpowiedzUsuńooo tu chylę czoła że prałaś a nie zmieniłaś na nową tkaninę!
OdpowiedzUsuńJest piękny!
No jak wszystko oryginalne, to wszystko;)
UsuńModel przepiękny a modelka :-) cudo
OdpowiedzUsuńPisz mi tak dalej Dorcia;)
UsuńPrzedłużyłaś życie tego uroczego krzesła i z pewnością posłuży jeszcze wieeeele lat! Tyle się dziś wyrzuca na śmietnik, że gęsiej skórki od tego dostaję. Przyklaskuję odnawianiu starych mebli poprzez przywracanie ich do pierwotnego stanu albo przemalowanki.
OdpowiedzUsuńOgromnie mi miło że renowacja się spodobała.Kocham takie meblowe staruszki;)
Usuń